środa, 14 października 2015

Rozdział 6.Trudna rozmowa.

Witam was serdecznie!Dziś kolejny rozdział!Przepraszam,że tak długo nie dodawałam kolejnego rozdziału ale cierpię na totalny brak czasu i nie mam kiedy pisać kolejnych.Życzę wam miłego czytania i z góry przepraszam na błędy ortograficzne i nie tylko.Nie jestem żadną wybitną blogerką,niestety nie potrafię pisać jak wspaniała Suzanne Collins,wybaczcie mi moje błędy,postaram się je naprawić.Nawet w szkole nasza pani od polskiego nie potrafi nas niczego nauczyć tak na marginesie to my kompletnie nic nie robimy xD. 
Czekam na wasze komentarze.Mam nadzieję,że rozdział wam się spodoba.
Pozdrawiam Aaliyah Hunger Games <3.

 
-Co?!-krzyczę.
-Dziś będziecie mieli wywiad z Caesarem,jedziemy do Kapitolu.
-Co takiego?!-wrzeszczy Johanna.
-Kto ma mieć ten niby wywiad?-pyta głośno Peeta
-My wszyscy,ja,ty,Katniss i Johanna.
-Ja nie mam zamiaru nigdzie jechać-prycham.
-To nie ja o tym decyduję skarbie tylko Paylor.
-Nigdzie nie pojadę!
-Poduszkowiec już leci więc się zbieraj.
-Nie rozumiesz?Ja nie mam zamiaru jechać do tego durnego Kapitolu!!-wrzeszczę.
Wybiegam z kuchni i biegnę do sypialni,zamykam drzwi na klucz i rzucam się na łóżko.
Nienawidzę Kapitolu,już na samą myśl robi mi się niedobrze.Nie dość,że wszyscy wyglądają i zachowują się
jak skończeni idioci to to miejsce kojarzy mi się głównie ze Snowem i śmiercią Prim.Gdy tylko pomyśle o o niej widzę ją jako płonącą pochodnię.Kapitol to ostatnie miejsce w które chciałabym się udać.Co tym razem Paylor wymyśliła?I po co każe nam udzielać wywiadu?Moje przemyślenia przerywają uderzenia do drzwi mojej sypialni.
-Katniss otwórz drzwi!-mówi Peeta uderzając ręką o drzwi .
-Nie!Nigdzie nie jadę!-odkrzykuję.
-Proszę otwórz drzwi.
-Nie mam zamiaru!
-Otwórz te cholerne drzwi!
-Sam sobie je otwórz a najlepiej idź stąd!
-Myślisz,że ja chce tam jechać?Zrobimy to co nam każe i wrócimy.
-Odczep się!Ja nie mam zamiaru.
-Otwórz drzwi.Katniss proszę,chcę tylko z tobą porozmawiać.
-Nie!
Peeta nie odpowiada,może zrezygnował z tej idiotycznej kłótni i postanowił jakoś przekonać Haymitcha,żebym nie musiała jechać do Kapitolu.Jednak mylę się,mimo protezy Peeta szybko wchodzi na balkon po drabinie i już  na nim stoi.Otrzepuje spodnie z śniegu i patrzy ze zdziwieniem na mnie.
-Czego ty chcesz?-burczę.
-Otwórz drzwi proszę .
-Nie mam zamiaru.
-Paylor chce tylko,żebyśmy udzielili wywiadu i tyle.Ludzie chcą tylko wiedzieć jak się trzymamy po tym wszystkim.Będziemy tam tylko jeden dzień.
-A co mnie to obchodzi?
-Katniss proszę otwórz te drzwi-pokazuje palcem na drzwi balkonowe.
-A co niby będę z tego miała?Jak sam się tu wspiąłeś to możesz jeszcze zejść.
Peeta obraca się plecami i próbuje zejść po drabinie.
W moim duchu pojawiają się wyrzuty sumienia dlatego postanawiam otworzyć mu drzwi.Nie wytrzymała bym tego gdyby Peecie się coś stało gdyby schodził po tej drabinie.
Zanim wchodzi do sypialni ja otwieram drzwi sypialni i schodzę z powrotem na dół do kuchni.


Po długich namowach Haymitcha postanowiłam jednak polecieć do tego nieszczęsnego Kapitolu by udzielić
wywiadu.Nie wiem czemu ten wywiad ma służyć,on wspominał o tym,że Kapitolończycy chcą wiedzieć
co u mnie,jak sobie radzę w życiu po śmierci siostry i z kim jestem aktualnie w ,,związku''.
Dobija mnie fakt,że ludzi interesują takie rzeczy jak moje prywatne życie.Najchętniej zostałabym
w domu a nie leciała tutaj i słuchała jakichś bzdetów.Życie w Kapitolu nigdy
by mi nie odpowiadało,męczyła bym się tutaj,musiałabym ubierać się w te dziwaczne stroje i gadać
z tym idiotycznym akcentem.
Po godzinie przylatuje po nas poduszkowiec,niechętnie wchodzę do niego i siadam obok Peety i Johanny.
Nie włączam się do dyskusji,nie mam na nią najmniejszej ochoty.Cały czas patrzę przez okno i oglądam widoki.Przelatujemy nad dystryktami,które zmieniły się nie do poznania,nie widać w nich żadnego śladu po wojnie.Nie ma tu już żadnych ogrodzeń,murów ani pozostałości po zburzonych domach.Jest za to pełno pięknych lasów,nowych budynków,mieniących się przeróżnymi kolorami,jest też o wiele więcej łąk na których pasą się krowy.Przed domami widzę gromadki dzieci bawiących się,kilka metrów od nich widzę prawdopodobnie ich rodziców,którzy śmieją się i bacznie ich obserwują.W pewnym sensie jestem z tego zadowolona,ponieważ cieszę się,że nie zostało śladu po tym kiedy była wojna,ograniczyło to przykre wspomnienia.

Przy wejściu czeka na nas uradowana Effie,niemal podskakuje z radości.Ubrała się w czerwoną bufiastą sukienkę na niej ma zarzucony bardzo eleganckie czarne bolerko.Effie zmieniła się przez te kilka miesięcy,wygląda na to,że odrobinę przytyła i nie nakłada już na siebie tak ogromnej ilości makijażu jak kiedyś.
-Miło mi was widzieć kochani,stęskniłam się za wami!
-My za tobą też Effie-przytulam się do Effie.
-Tak pięknie wyglądacie,no może poza tobą-wskazuje głową Haymitcha.
-Jak zawsze miła-prycha.
-Lepiej chodźcie bo się spóźnimy-pośpiesza nas.
Idziemy za Effie długimi korytarzami mieniącymi się przeróżnymi kolorami,od najjaśniejszych po najciemniejsze,na ścianach wiszą przeróżne obrazy przedstawiające wszystkie dystrykty oraz nowe Panem,przykuły one uwagę Peety,dlatego zatrzymywał się przy każdym obrazie co spowalniało nasz marsz.
Jak na tak drobną kobietę na dodatek na tak wysokich obcasach bardzo szybko się porusza,pokonuje kolejne metry w kilka sekund kiedy my wleczemy się powoli po schodach.Effie twierdzi,że przez ostatnie 2 miesiące dużo przytyła i postanawia więcej się ruszać by zrzucić zbędne kilogramy.
Prowadzi nas do sali na 3 piętrze w,której będziemy przygotowani do wywiadu.
Gdy do niej wchodzimy światło razi mnie po oczach,dopiero po kilkudziesięciu  sekundach widzę w miarę wyraźnie.Sala w,której się znajdujemy jest jasno pomarańczowa,jest tu pełno czerwonych skórzanych foteli i kanap.Na ścianach wiszą wielkie fotografie z dziwnymi ubraniami w,które są ubrani mężczyźni i kobiety.W rogach sali znajdują się stoliki z lustrami na których leżą tysiące kosmetyków,szczotek i grzebieni.
Kiedy już wszyscy przekroczyliśmy próg sali witają nas Flavius,Octavia i Venia.
Po ich grymasach na twarzy widzę,że nie są zachwyceni naszym wyglądem.
-Twoje brwi -piszczy z charakterystycznym akcentem Venia.
-Kiedy ty ostatni raz się malowałaś?-skrzeczy Flavius zwracając się do Johanny.
- Spójrz w lustro dziwaku!
-Co takiego?
-Dobrze słyszysz,spójrz w lustro wyglądasz jak idiota.
-Jak ty możesz tak mówić,to ostatni krzyk mody.
-Chyba głupoty.
-Ohh nie kłóćcie się-wtrąca się Effie.
-Lepiej zabierzmy się do pracy bo mamy niewiele czasu musimy coś zrobić,żeby wyglądali normalnie.
-Jak zrobisz ze mnie takiego dziwaka jak ty to obiecuję,że osobiście cię zabiję.
Przez kolejne 30 minut siedzę obok wściekłej Johanny kiedy Flavius razem z swoją asystentką nas malują.
Staram się słuchać rad Flaviusa na temat malowania się co idzie mi z ogromnym trudem,ponieważ cały czas myślę o tym by jak najszybciej wrócić do dwunastego dystryktu.Po zrobieniu makijażu idziemy do garderoby by się ubrać.Octavia przynosi mi jedną z sukienek zaprojektowanych przez Cinnę.Kiedy tylko usłyszałam,że podchodzi od niego wiedziałam,że na pewno mi się spodoba.Sukienka jest klasyczna i  bardzo elegancka.Sięga mi do kostek, i jest w kolorze ciemno zielonym,na biodrach znajduje się czarny pasek z złotą klamrą.Do kompletu są czarne szpilki na niedużym obcasie.
Kiedy już jestem ubrana do sali wchodzi Paylor wraz ze swoimi asystentami,podchodzi do nas i wita się z nami.
-Witam was wszystkich!
-Witamy.....panią....prezydent-cedzi przez zęby Johanna.
-Jak minęła wam podróż?
-Po co kazałaś nam tu przyjechać?-prycham
-Chciałam tylko wiedzieć jak się trzymacie.
-Jak widzisz żyjemy.
-Widzę,ale nie tylko ja chciałam ale cały Kapitol.
-No i ?-irytuje się Johanna.
-Powiem wam tak,ludzie bardzo chcą was zobaczyć,chcą wiedzieć dlaczego nie mieszkacie tutaj i jakie są tego powody i przeróżne inne sprawy a  ja będąc prezydentem pragnę spełniać potrzeby ludzi-mówi dumnym głosem Paylor.
-To przecież bez sensu!-skrzeczy Johanna.
-Nie myślałabym tak panno Mason,ludzie za wami szaleją dlatego was tu wezwałam.Jesteście gwiazdami.
Po zakończonej rozmowie Paylor żegna się z nami,wymienia parę zdań z Haymitchem i wychodzi.

10 minut później.

Caesar Flickerman dziarsko wchodzi na scenę.Wygląda tak samo jak podczas mojego pierwszego wywiadu
,ten sam galowy strój,ciemnogranatowy,upstrzony tysiącem maleńkich,elektrycznych żaróweczek migoczących niczym gwiazdy.Pod warstwą idealnie białego podkładu widać tą samą twarz.
Pierwszą osobą,która będzie rozmawiać z Caesarem będzie Haymitch,jak zwykle ,,czarujący'' cytując wypowiedź Effie.
Każda odpowiedź na pytanie kończy się gadaniną o ulubionych i nie ulubionych trunkach.
Po Haymitchu na scenę weszła Johanna,również jak zwykle miła i urocza. Ubrana w bardzo krótką czarną koronkową sukienkę.Bez krytyki i o obelg w stronę Kapitolu nie mogło się obejść.Zakpiła również ze Snowa i Coin co bardzo mi się spodobało,obraziła także Caesara i jego idiotyczny wygląd lecz ten obrócił to wszystko w żart i wybrnął z tej niezręcznej sytuacji

-Powitajmy serdecznie następnych i najbardziej wyczekiwanych gości Peete Mellarka i dziewczynę  igrającą z ogniem czyli Katniss Everdeen.
Na widowni rozlega się ogromny hałas,ludzie klaszczą,piszczą i wykrzykują nasze imiona.
Wchodzimy razem z Peetą na scenę,witamy się z Caesarem i siadamy obok siebie na kanapie.
-Miło mi ponownie was widzieć.
-Nam również.
-Jak minęła wam podróż do Kapitolu ?
-Nie narzekamy.
-My wszyscy a przede wszystkim ja cieszymy się,że mogliście tutaj przybyć na to krótkie spotkanie.Mieszkańcy Kapitolu bardzo się za wami stęsknili dlatego chcieliby wiedzieć jak sobie radzicie po wojnie,czy próbowaliście wrócić do normalnego życia i jak wam się to udaje.
-Caesarze po tym co przeżyliśmy wszyscy nigdy nie wrócimy do dawnego życia przed igrzyskami,ta cała wojna zmieniła nas wszystkich,z wielkim trudem próbujemy być tacy jak kiedyś. 
-To było nieuniknione,że to co się stało zmieni nas wszystkich.
-Nie przeżyłeś tego co my-mówię donośnym głosem.
-Nie chciałem was tym urazić,że nie wiem jak przeżyliście wojnę.Bardzo was za to przepraszam.
-Niech ci będzie.
-Droga Katniss czy mogę zadać ci bardzo osobiste pytanie?
-Jeśli musisz.
-Co czułaś,kiedy widziałaś jak twoja siostra umiera a ty w żaden sposób nie mogłaś jej pomóc?
-Tego nie da się opisać w żaden sposób,kiedy na nią patrzyłam czułam się jakbym ja umierała a nie ona.
Czułam okropny ból w swoim sercu i do tej pory go czuję ponieważ nie mogłam jej w żaden sposób pomóc.-do moich oczy zaczynają napływać łzy.
-Ona zasługiwała na to by żyć w tym lepszym świecie a nie ja,była zbyt  młoda,zbyt łagodna.
Ciepłe łzy spływają po moich policzkach.
-Bardzo mi przykro z tego powodu,bardzo kochałaś swoją siostrę a ja nie powinienem o to pytać Katniss.
Przytulam się do piersi blondyna.
-Zadaj im normalne pytania!-krzyczy mężczyzna z widowni.
- A więc Peeta,planujesz ponownie pracować w piekarni?
-Póki co nie zamierzam,aktualnie zajmuję się swoimi prywatnymi sprawami,ale zapewne kiedyś znów będę pracował.
-To świetnie!Pytałem wielu osób o twoje wypieki i wszyscy je bardzo zachwalali.Peeta jest utalentowanym piekarzem prawda??!-zwraca się do publiczności.
Publiczność zaczyna klaskać i tryskać entuzjazmem.

Przez następne 10 minut Caesar próbuje wyciągnąć ze mnie i z Peety informacje o tym czy jesteśmy razem.Razem próbowaliśmy wymijać te pytania by uniknąć kolejnego skandalu i paparazzi przed naszymi domami.Po zakończonym wywiadzie Caesar dziękuje nam za przybycie i za wspólnie spędzony czas.My również mu dziękujemy tylko,że nie tryskamy takim entuzjazmem jak on.Chwytam Peete za rękę i idziemy do wyjścia.Tam chwilę rozmawiamy z Effie,Haymitchem i Johanną.Postanawiam iść do toalety aby zmyć makijaż,informuję o tym Peetę i idę w kierunku toalet.

Podchodzę bliżej drzwi i zderzam się z jakimś wysokim mężczyzną.
-Przep....-podnoszę głowę do góry i niemal dostaję zawału.
Tym mężczyzną jest właśnie Gale.
-Hej Kotna!
Patrzę na niego spode łba i idę w przeciwnym kierunku.
-Ej zaczekaj.
Zaczynam biec przed siebie jak najdalej od tego potwora.Gale zaczyna za mną biec i powoli mnie dogania.
-Katniss poczekaj!
-Odwal się!
Skręcam w lewo ni zderzam się z Peetą,nie utrzymuję równowagi i spadam razem z nim na podłogę.Teraz leżę na Peecie,który jest w tak wielkim szoku,że nie może nic powiedzieć.
-Kotna!
Staje u progu drzwi i patrzy na nas z grymasem na twarzy.
-Przepraszam Peeta- wstaję z niego i pomagam mu wstać.
-Co tu się dzieje?-pyta zdezorientowany blondyn.
-On czegoś chce-pokazuję palcem na Gale'a
-Czego ty chcesz od Katniss?
-Nie twoja sprawa.
-Mi się wydaje,że chyba tak.
-Już ci powiedziałem,nie twoja sprawa i odwal się.
-Czego ty chcesz?
-Chcę tylko z tobą porozmawiać.
-Ja nie mam zamiaru.
-Proszę,to potrwa chwile.
-Nie!
-Kotna daj mi chociaż chwilę.
-Ogłuchłeś?Ona nie chce z tobą rozmawiać.
-Nie wtrącaj się kaleko!
-Zamknij się i nie mów tak do niego!
-To niech się nie wtrąca,ja tylko chce z tobą pogadać.
-Masz 5 minut i ani sekundy dłużej.
-Dobra,chodźmy tam gdzie nikt nas nie będzie podsłuchiwał-wskazuje głową na Peete.
-Katniss...
-Peeta za raz wrócę,obiecuję.
-Czekam na ciebie.
Całuję blondyna czule,odwracam się w stronę Gale'a a on spogląda na blondyna a potem na mnie.
Widzę w jego szarych oczach gniew i nienawiść.
Idę za Gale'm do pomieszczenia,które znajduje się na końcu korytarza.
-Cieszę się,że cię widzę.
-Ja akurat nie.Czego ty chcesz?
-Wytłumaczyć ci wszystko i cię przeprosić.
-Chcesz się wytłumaczyć?Że zabiłeś moją siostrę a gdy zostałam sama to wjechałeś i miałeś wszystko gdzieś.
-Kotna...
-Nie mam ochoty z tobą gadać!
-Myślisz,że mi było lekko?Nie miałem wyboru,musiałem wyjechać.
-Jak to nie miałeś wyboru?
-Nie mogłem zostać w dwunastce,nie dał bym rady.
-Ja też sobie nie dawałam rady,gdyby nie Peeta to nie wiem co było by ze mną teraz.Ty sobie po prostu wyjechałeś i olałeś mnie i wszystkich i zabiłeś niewinną Prim!-mówię przez łzy.
-To był wypadek Katniss,ja nie chciałem jej zabić.
-Morderca.
-Wybacz mi Kotna to nie była moja wina-chwyta mnie za rękę.
-Zostaw mnie!-szarpie się.
-Wybacz mi.Przepraszam się za wszystko,że cię zostawiłem,że Prim nie żyje.
-Co ty sobie wyobrażasz?Że jak tu przyjedziesz to będzie tak jak dawniej?Że ci wybaczę?
Nie wybaczę ci tego,że Prim zginęła przez ciebie.
-Wiem,że zniszczyłem wszystko,przepraszam,wiem,że nigdy mi tego nie wybaczysz.
Chciałbym odbudować,to co straciłem.Ciebie.

Gniew obejmuje mnie całą,kiedy na niego patrzę i słyszę co mówi.Miał mnie gdzieś przez tyle miesięcy i nagle odezwało się w nim sumienie?!To pewnie będzie jakiś podstęp,na pewno czegoś ode mnie oczekuje,tylko teraz udaje i mnie przeprasza,żebym mu uwierzyła w te brednie.Najchętniej uderzyłabym go w twarz i zostawiła.Nienawidzę go za to co zrobił.
-Proszę cię wybacz mi.
-Gale ja nigdy ci tego nie wybaczę,mogę jedynie cię tolerować-ostatnie słowo przychodzi mi z ogromną trudnością.
-Dla mnie to i tak dużo,dziękuję.
Patrzę na niego karcącym wzrokiem i wychodzę z pomieszczenia.
-Katniss wszystko dobrze?
-Nic nie jest dobrze!
-Katniss proszę powiedz mi o co chodzi,co chciał od ciebie Gale,dlaczego płaczesz?Co on ci zrobił?
-Chce,żebym mu wybaczyła-wybucham płaczem.
Peeta obejmuje mnie ramionami i przytula mocno do siebie,kładę głowę na jego piersi i próbuję się opanować.On wie,że teraz słowa nie są mi potrzebne.
-Proszę jedźmy już stąd,mam dość tego cholernego Kapitolu.
-Za chwilę przyleci po nas poduszkowiec-szepcze drażniąc moje ucho.

Za około 20 minut Haymitch przyszedł powiedzieć nam,że poduszkowiec już na nas czeka.
Szybko wchodzimy do niego i lecimy z powrotem do dwunastki,lecz w większym składzie.Effie stwierdziła,że stęskniła się za nami i chciałaby nas odwiedzić.Bez żadnego sprzeciwu zgodziła się mieszkać przez ten czas u Haymitcha,co zdziwiło nas wszystkich.Czyżby nasz były mentor i Effie doszli do porozumienia?
Po 2 godzinnym locie jesteśmy już w dwunastce.Razem z Peetą wychodzimy z poduszkowca najszybciej jak tylko potrafimy.Effie bez żadnego słowa sprzeciwu idzie do domu Haymitcha,natomiast zakochana Johanna idzie do Sama.Wchodzę do salonu i kładę się na kanapie,Peeta natomiast idzie do kuchni zrobić nam coś do jedzenia.Myślę cały czas o Gale'u,o tym co mi powiedział,że żałuje wszystkiego i chce wszystko naprawić,że chce odbudować nasze wspólne relacje i,że zrozumiał,że postąpił źle.Od wejścia do poduszkowca ta myśl nie daje mi spokoju.Z jednej strony brakuje mi go,kiedyś był moim najlepszym przyjacielem,mogłam z nim zawsze porozmawiać i rozumiał mnie ale z drugiej strony on jest nieobliczalny,przyczynił się do śmierci Prim,wyjechał do dwójki zostawiając mnie całkiem samą bez słowa pożegnania.Nie jestem pewna szczerości wypowiedzianych przez niego słów,może on chce się zemścić na mnie,że wybrałam Peetę a nie jego i chce bym mu zaufała a kiedy nie będę ostrożna coś mi zrobi  lub Peecie?Jest też możliwość,że naprawdę zrozumiał swoje błędy i chce naprawić do co zepsuł.Sądzę,że on pragnie zemsty, on zawsze lubił się mścić na kimś,dlatego postaram się być ostrożna i powiedzieć o tym Peecie .
-Nadal myślisz o nim prawda?-wyrywa mnie z zamyślenia Peeta.
-Co?-pytam zdezorientowana.
-Pytam czy nadal myślisz o nim?
-Nadal?
-Od wejścia do poduszkowca byłaś nieobecna,z nikim nie rozmawiałaś tylko patrzyłaś w jeden punkt przez całą drogę,wiedziałem,że cały czas o nim myślisz,dlatego ci nie przeszkadzałem.
Peeta cały czas mnie czymś zaskakuje,tym,że zawsze wie co powiedzieć by nikogo nie urazić,potrafi zrobić różne rzeczy i na dodatek potrafi odgadnąć o tym co myśli.Może to było dla niego oczywistą sprawą a ja jakoś szczególnie nie próbowałam tego zamaskować.
 -Aż tak dobrze mnie znasz?
-Po prostu wiem,że ty z Gale'm masz coś do załatwienia
-Co takiego?
-Katniss
-Ja nic do niego nie czuję Peeta,kocham tylko ciebie i zawszę będę cię kochać!
-Ale...-wstaję ze sofy i podchodzę do blondyna.Chwytam go za ręce i całuję namiętnie w usta.
-Możesz mnie  tak częściej uciszać.
-Jak mogłeś pomyśleć,że kocham Gale'a?
-Łączyło was coś.
-To nawet nie była miłość,nigdy nic szczególnego do niego nie czułam Peeta.
-Proszę powiedz mi prawdę,chcę to wiedzieć.
-Nie.
-Boisz się,że jak powiesz mi prawdę to przestanę cię kochać?
Nie odpowiadam.
-Katniss wiesz co do ciebie czuję,kocham cię,ja tylko chcę wiedzieć prawdę.
-Ja nic do niego nie czuję,on zniszczył wszystko,chciałam o nim zapomnieć ale on się pojawił i zaczynał mnie przepraszać,mówił mi,że chce wszystko naprawić.
-Wierzysz mu?
-To jest zbyt trudne,ja nie mam pojęcia co mam o tym myśleć.Ale wydaje mi się,że on kłamie,on nie potrafi przepraszać a co ważniejsze wybaczać.
-Widziałem to po jego oczach jak na mnie spojrzał a potem na ciebie.Nigdy nie widziałem go takiego wściekłego.
-Nie wierz mu w nic co powie,on jest strasznie przebiegły.
-Dobrze -mówi całując mnie w czubek głowy.
-Kocham cię Peeta.
-Ja ciebie jeszcze bardziej.
Siada koło mnie na kanapie a ja wtulam się w jego szerokie,silne ramiona.
Zasypiam.
****************************Sen*******************************

Jestem na arenie,wokół mnie znajdują się wszyscy trybuci z 74 igrzysk.Widzę Cato,Glimmer,Clove,Marvela, Liszkę, Tresha i Rue.Patrzą na mnie nieobecnym wzrokiem,stojąc w miejscu.Podchodzę do Rue przyklękam obok niej i lekko się uśmiecham.Dziewczyna patrzy na mnie i odwdzięcza mi uśmiech po czym przeobraża się w zmieszańca,który próbował zabić mnie i Peetę na pierwszych igrzyskach.Patrzę na innych trybutów,którzy również przeobrażają się w wilcze zmieszańce.Uciekam ile mam sił w nogach,biegnę do lasu myśląc,że tam znajdę jakieś drzewo na,które mogłabym się wspiąć.Na moje nieszczęście nie ma tu żadnych drzew na,które mogłabym szybko wejść.Biegnę dalej nie oglądając się za siebie,przebiegam przez wielką błotnistą rzekę i tracę równowagę i przewracam się na lewy bok.
Z oddali słyszę wołanie Gale'a o pomoc i warczenie zmiechów lecz je ignoruję,wstaję i biegnę przed siebie.
Moim oczom ukazuję się róg obfitości do,którego biegnę bez zastanowienia.
Gdy już jestem przy nim widzę na nim klęczącego Peetę,który podaje mi ręce i wciąga mnie na górę,gdy zmieszańce już do niego dobiegają.Kiedy już jestem na górze ktoś uderza mnie w głowę i upadam na zimną powierzchnię konstrukcji. Ból przeszywa całe moje ciało.Rozglądam się i widzę jak Gale bije się z Peetą.Z nosa Peety leci strumień krwi a Gale bije go z całej siły w twarz po czym blondyn upada,Gale obraca się do mnie i zaczyna się śmiać. Patrzę na niego oraz na krwawiącego blondyna,Gale wyciąga nóż z kieszeni kurtki i wbija go w serce Peety.Chłopak po raz ostatni patrzy na mnie i wypowiada jedno słowo:Zawsze.
Próbuję wstać,lecz nie potrafię,nie mam w sobie siły.Zaczynam płakać i krztusić się własnymi łzami.Przez zapłakane oczy widzę jak Gale zrzuca ciało Peety z rogu wprost do paszcz wygłodniałych zmieszańców.Obraca się w moją stronę,podbiega do mnie i mówi szeptem do mojego ucha.
-Twój koszmar się skończył teraz jesteś bezpieczna.

Nie jestem w stanie się opanować. Moim ciałem wstrząsają dreszcze, łzy leją się strumieniem
Zaczynam szlochać i skakać po łóżku.Dopiero po chwili orientuje się,że nie ma przy mnie Peety.
Przerażona rozglądam się po pokoju lecz nigdzie go nie widzę.
Wstaję z łóżka i zapalam światło.Widzę ślady krwi na dywanie.
Przerażona zbiegam po schodach.


Czekam na wasze opinie!A co do tego wywiadu to zaspojleruję wam xD ( on miał tylko sprowadzić Katniss do Kapitolu nie chodziło w żadnym razie o to,że ludzie chcieli ich zobaczyć). Reszty dowiecie się w następnym poście.


#HungerGames#IgrzyskaŚmierci

9 komentarzy:

  1. Suuper <3 Szybko dodaj następny rozdział!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O MATKO KOCHANA! CO? JAK? ALE...?! COOO?!!!
    TA KOŃCÓWKA ZWALA Z NÓG! DOSŁOWNIE!... Tak na marginesie, to następnym razem musisz mi pomóc wstać :D
    Więc o co chodziło??? Ja muszę to wiedzieć! Teraz!
    Chcę już nowy rozdział!
    Johanna najlepsza xD Ona jest mistrzynią w rozpoczynaniu kłótni XD
    Rozdział bardzo mi się spodobał... chyba to widać :D
    Czekam na następny, życzę duużo weny i zapraszam do siebie:
    http://losyfinnickaiannie.blogspot.com/
    Dziś dodam nowy rozdział :)

    Pozdrawiam
    love dream

    OdpowiedzUsuń
  3. Prosiłaś o opinię, więc jestem!
    Trochę to nie w moim stylu, bo nie komentuję wszystkiego, co przeczytam, ale skoro już napisała, to... :D
    Rozdział świetny, najbardziej podoba mi się motyw ze sprowadzeniem Katniss do Kapitolu. (W sumie, to trochę zaspojleruję. xD) Sama również to zastosowałam, więc można tu zobaczyć, jak podobne są trybutowe umysły. :D
    PiŻW! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG!!! Szybko dodaj nową notkę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezuvjak mogłaś skończyć w takim momencie?!?!?
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział naprawdę :) Wstaw szybko bo chcę wiedzieć gdzie Peeta
    tymczasem kto ma ochote może wejść do mnie bo też mam nowy rozdział xd
    http://peetaandkatniss-together.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. http://losyporebelii.blogspot.com/ zapraszam do nas
    Blog prowadzą Yuuki i Kosogłos
    Rozdział cudowny piszesz świetnie

    OdpowiedzUsuń