poniedziałek, 28 września 2015

5.Kolacja.

Witam wszystkich bardzo serdecznie.Po długiej nieobecności wstawiam tutaj nowego posta.Ostatnio byłam chora i nie miałam jak napisać kolejnego rozdziału.Za wszelkie błędy ortograficzne przepraszam.
Zapraszam wszystkich do czytania i komentowania.Komentarze są dla mnie dużą motywacją.

**********************************************************************

-Witaj ciemna maso!-mówi donośnym głosem Johanna.
 -Johanna?-mówię zdziwionym głosem.
-No to ja ciemna maso.
-Co ty tu robisz?
-Przyjechałam sprawdzić co z tobą,podobno spadłaś ze schodów .
-Już mi lepiej,skąd o tym wiesz?
-Haymitch dzwonił do mnie 3 dni temu więc postanowiłam cię odwiedzić.
-To miło z twojej strony.
Peeta wchodzi na korytarz i podchodzi do mnie.
-Katniss kto to?....
-Johanna?
-Cześć Peeta.
-Co cię do nas sprowadza?Wejdź do środka.
-Przyszłam zobaczyć co z niezdarą nie umiejąca schodzić normalnie po schodach-odpowiada wchodząc do środka.
Piorunuję wzrokiem Johanne a ona przewraca oczami i idzie za Peeta w kierunku salonu.
Co skłoniło Johanne do przyjazdu?To,że Haymitch do niej zadzwonił i powiedział jej,że spadłam ze schodów nic pewnie dla niej nie znaczy,przecież mogła zostać w domu i nie przyjeżdżać i zająć się sobą.Mieszkać i żyć w spokoju a nie zatruwać sobie głowę przyjazdem do mnie,żeby zobaczyć jak się czuje.A może Johanna ma jakiś konkretny cel?
-Chodź Katniss-woła Peeta ze salonu.
-Już,chwila.
Wchodzę po chwili i siadam obok Peety na sofie.
-To co cię do nas sprowadza Johanna?
-Mówiłam ci już,że przyjechałam zobaczyć jak się czujesz.
Patrzę na Johannę ze zdziwieniem,ale udaję,że jej wierzę.
-Napijesz się czegoś?
-Może być herbata.
Przez godzinę siedzimy z Johanną w kuchni,ani na moment nie spuszczam z niej wzroku.Zmieniła się przez te parę miesięcy,zmieniła kolor włosów,zrobiła sobie makijaż,jest milsza w stosunku do mnie i Peety co jest najbardziej dziwne.Jestem ciekawa prawdziwego powodu wizyty u nas ale,żeby nie wyjść na wścibską poczekam na dogodniejszy moment.Teraz siedzę koło Peety i słuchamy opowiadania Johanny.
Mam jeszcze coś do obgadania z Haymitchem,wrócę za godzinę.
Johanna zabiera ze sobą kurtkę i wychodzi z domu.
-Tylko dlaczego ona tu przyjechała?
-Mówiła ci,że przyjechała sprawdzić jak się czujesz.
-Mi wydaje się,że nie Peeta.Johanna zachowuje się inaczej niż zwykle,coś musi być na rzeczy.
-Chyba przesadzasz,Johanna przyjechała tutaj dlatego żeby zobaczyć jak się czujesz.
-Ja przesadzam?-odwracam się i idę do kuchni.
-Katniss.
Nie odpowiadam mu,idę szybkim tempem do kuchni,siadam na krześle i patrzę przez okno.
-Katniss,nie obrażaj się proszę.
Odwracam się twarzą w jego stronę,patrzę mu w oczy ale nadal mu nic nie odpowiadam.
-Dlaczego uważasz,że Johanna ma inny powód by tutaj przyjeżdżać?
-Bo zachowuje się inaczej...
-Jak to inaczej?
-Ma inny ton głosu,jest milsza,naprawdę tego nie widzisz?
-Nie zwracałem na to uwagi,byłem bardziej skoncentrowany na tobie.
Nawet nie wiem kiedy uśmiech wpełznął na moją twarz,Peeta odwzajemnia swoim uśmiechem i całuje mnie czule w usta.
-Obejrzymy jeszcze jeden film?
-Pewnie.
Idziemy z powrotem do salonu,siadamy na kanapę i oglądamy kolejny film.
Nie skupiam się na filmie,tylko cały czas myślę jaki jest naprawdę cel wizyty Johanny.
Po około 2 godzinnym seansie,idę wziąć prysznic,Peeta w tym czasie idzie do swojego domu po ubrania.
Po szybkim prysznicu siadam obok okna i oglądam zaśnieżoną panoramę dawnego dystryktu.
Moją uwagę przykuwa para idąca drogą w stronę mojego domu,trzymają się za ręce i całują się co kilka metrów.Przyglądam im się uważnie,dopiero gdy już są pod moim domem orientuję się,że tą uśmiechniętą i całującą się kobietą jest Johanna.
-Peeta chodź tu szybko.
Peeta po kilku sekundach wychodzi w szlafroku do sypialni i podchodzi do mnie.
-Co się stało?
-Zobacz przez okno kto obściskuje się przed naszym domem.
Robi to o co go proszę,po chwili orientuje się,że tam właśnie stoi Johanna.Otwiera usta i patrzy na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy.
-To jest Johhana czy ja zwariowałem?
-Mówiłam ci,że nie przyjechała tutaj po to,żeby sprawdzić jak się czuję.
-Ale dlaczego akurat Sam.
-Kto taki?
-Sam,mój najlepszy przyjaciel ze szkoły.
Analizuję wypowiedziane przez Peetę słowa,dopiero po dłuższej chwili przypominam sobie Sama.Pamiętam,że jest starszy od nas o rok i  często siedział i rozmawiał z Peetą na korytarzu czasami też widziałam ich jak spędzali ze sobą czas po szkole,
-Miałam rację.
Peeta zaświeca światło w sypialni,a zakochana Johanna i Sam odskakują od siebie jak poparzeni.
Johanna nie odwraca się już do Sama tylko idzie prosto do naszego domu.
-Idziemy na dół pogadać z nią?
-Dobrze,tylko szybko się przebiorę.
Gdy tylko się przebrał zeszliśmy na dół by sprawdzić co robi Johanna.
Siedzi przy stole w kuchni i patrzy w okno,nie zwracając uwagi na to co dzieje się dookoła,nawet nie zauważa kiedy wchodzimy do kuchni.
-Gdzie byłaś przez tyle godzin?
Podskakuje na krześle i patrzy prosto na nasze zdziwione twarze.
-Zasiedziałam się u Haymitcha.
Przewracam oczami i siadam obok Johanny na krześle.
-Nie musisz kłamać-burczę.
-Co takiego?
-Widziałam cię przez okno,ciebie i Sama-kładę nacisk na ostatnie słowo.
W kuchni zapada cisza,słychać tylko jak oddycha zdyszana Johanna.
-Dlaczego nie powiedziałaś prawdy?
-Mówiłam,tylko,że nie całej.Chciałam zobaczyć co z tobą ale też chciałam się zobaczyć z Samem.
-Dlaczego od razu  nam tego nie powiedziałaś?
-Bo to nie wasza........po prostu nie chciałam i tyle.
-Peeta możesz na chwilę zostawić nas same?Za chwilę przyjdę na górę.
-No niech wam będzie-mówi z udawaną złością i idzie na górę.
-Johanna?

-No wstydziłam się,tyle.
-Mogłaś nam przecież od razu powiedzieć.
-No wiem.
-Od kiedy znasz Sama?
-A co cie... poznałam go w siódemce,kilka tygodni po igrzyskach,zderzyliśmy się głowami przed sklepem i tak jakoś wyszło.
-Zderzyliście się?
-Tak,na początku myślałam,że go uderzę ale kiedy zobaczyłam jego piękne szare oczy i uśmiech to już mi się odechciało,on jest taki ooo-chichocze.

-Kiedy byliśmy na arenie -kontynuuje.. na ćwierćwieczu poskromienia powiedziałam,że nie ma już na tym świecie osoby,którą bym kochała.Wtedy miałam rację ale teraz już nie,naprawdę go kocham-uśmiecha się do mnie.
 Uśmiecham się do Johanny,naprawdę jestem szczęśliwa,że w końcu kogoś pokochała,z kim czuje się bezpiecznie i odwzajemni jej uczucie.

-Jesteś głodna?
-Nie,dzięki jadłam u Sama.
-Dobrze,to w takim razie ja idę już spać.A ty idziesz?
-Za chwilkę,jeszcze posiedzę chwilę.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Idę ciemnym korytarzem do mojej sypialni,otwieram drzwi i nie zapalam światła,ponieważ Peeta,może już spać.Podchodzę bliżej łóżka i widzę,że Peeta nie śpi tylko siedzi na łóżku.
-I jak z Johanna?-pyta cicho.
-Zakochała się-mówię siadając obok niego na łóżku.
-Naprawdę?Ona na serio się w nim zakochała?
-Tak,widzę to po niej,w sumie nigdy tak się nie zachowywała i to jest dla mnie bardzo dziwne.
-Dla mnie tak samo.
-Jeszcze jedno nie daje mi spokoju,że akurat zakochała się w twoim najlepszym przyjacielu.
-Haha Sam,zna się na takich sprawach,więc nie dziwię się,że Johanna się w nim zakochała na zabój.
-On zna się na takich sprawach?
-Tak,Sam jest romantykiem,potrafi zdziałać cuda.Większość chłopaków z naszej szkoły przychodziło do niego po rady.
-A ty też brałeś od niego rady?-mówię zanim pomyślałam,żeby ugryźć się w język.
-Myślałem nad tym ale zrezygnowałem,brakowało mi odwagi.
-Mówisz poważnie?
-I to jak najbardziej Katniss.
Nie odpowiadam na stwierdzenie Peety,sama nie wiem co mogła bym mu teraz powiedzieć.Dlatego obracam się w jego stronę i mocno się do niego przytulam,on również mnie przytula i okrywa nas kołdrą.Całuje mnie w czoło i mówi mi prosto do ucha najpiękniejsze słowa.
-Kocham cię.
-Ja również cię kocham.

Zasypiamy wtuleni w siebie.

Budzę się wczesnym rankiem,obracam się w prawą stronę i patrzę na Peetę.Śpi tak słodko,że nie mam serca aby go obudzić.Chcę dotknąć go swoją prawą ręką lecz on trzyma ją całą noc.Lewą ręką delikatnie głaszczę jego twarz.Robię tę czynność przez kilka minut dopóki na twarz Peety nie wkradł się uśmiech.
-Dzień dobry-mówi cicho.
-Dzień dobry,jak się spało?
-Dobrze,mogłaś jeszcze kolejne dziesięć minut mnie tak głaśkać.
-To ty nie spałeś?
-Nie,ale chciałem zobaczyć co zrobisz ze mną,kiedy śpię.
-Oj Peeta to teraz już wiesz.
Peeta przybliża głowę w moją stronę i składa na moich ustach czuły pocałunek.
Niechętnie wstaję z łóżka i idę do łazienki się przebrać.Następnie idę z Peetą na dół zrobić śniadanie,ku naszemu zaskoczeniu śniadanie było już gotowe.Johanna musiała się trochę napracować.Zrobiła nam jajecznicę ze szczypiorkiem ,tosty,babeczki z czekoladą i herbatę.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry-odpowiadamy razem z Peetą.
-Usiądźcie do stołu,śniadanie gotowe.
-Sama to wszystko zrobiłaś?pyta cicho Peeta.
-A niby kto?
-Haymiych-prycha Peeta.
-Bardzo śmieszne.
-Dzięki Johanna.
-Nie ma za co jedzcie.
Po pysznym śniadaniu postanawiam zaprosić Sama i Johannę do nas na kolację. 


-Może zaprosisz Sama do nas na kolację?
-To jest dobry pomysł,zaproś go do nas.
-Sama nie wiem.
-Masz to zrobić-puszczam oko do Johanny.
-Niech wam będzie o której konkretnie ma przyjść?
-Mniej więcej o 20.
-Dobra to ja w takim razie pójdę do niego i wszystko mu powiem.


Po godzinie 19 wszystko jest już gotowe,Peeta przyrządzał kolację a ja nakryłam do stołu.Na sam środek stołu położyłam butelkę czerwonego wytrawnego wina oraz nieduży świecznik.
 Johanna nadal nie wychodzi ze swojego pokoju,siedzi tam już dobre 3 godziny, na dodatek kiedy chciałam z nią pogadać kazała mi spadać bo jest zajęta i wyjdzie dopiero o 20.

Na kolację zaprosiliśmy również Haymitcha,Johanna bardzo nalegała,ja szczególnie nie byłam tym pomysłem zachwycona,ponieważ on ma nadal ogromny problem z alkoholem a ja nie mam zamiaru użerać się z nim,żeby przestał tyle pić.
Następnie idę do pokoju by się przygotować na kolację,Peeta również idzie się przygotować tyle,że idzie do swojego domu.Bardzo chciałabym,żeby mieszkał ze mną ale brak mi odwagi,żeby mu to wyznać.Kiedyś może zapytam go o to albo będę czekać na jego ruch.
Otwieram swoją szafę i rozglądam się za odpowiednią sukienką na kolację.Po przepatrzeniu ubrań,wybieram granatową sukienkę na ramiączkach ze złotym paskiem,jest bardzo elegancka i sięga mi przed kolano.Gdy już ubrałam sukienkę,zaczesuję włosy w prosty warkocz,na usta kładę trochę czerwonej szminki a na rzęsy maluję czarnym tuszem.Przeglądam się w lustrze po raz ostatni i spoglądam na zegarek,jest godzina 19.50 więc postanawiam zejść na dół i czekać na gości.
W momencie kiedy schodzę po schodach do domu wchodzi Peeta,ubrany w białą bawełnianą koszulę i czarne spodnie od garnituru.Na swoje gęste blond włosy nałożył odrobinę żelu,co powoduje,że wygląda bardzo elegancko i seksownie.
Obraca się w moją stronę i nieruchomieje w miejscu,na jego twarzy widzę ogromne zaskoczenie,na dodatek jego szczęka lekko opadłam.
-I jak wyglądam-mówię robiąc piruet.
-Wyglądasz.....wyglądasz nieziemsko-uśmiecha się.
-Dziękuję,ty też.
Peeta ma zamiar mnie pocałować lecz niestety przerywa mu dzwonek do drzwi.
-A już myślałam-zaczynam chichotać.
-Dokończymy po kolacji-puszcza do mnie oko i idzie otworzyć drzwi.
-Dzień dobry, Ooo cześć Peeta-mówi donośnym głosem Sam.
-Cześć stary,wejdź do środka- mówi i pokazuje gestem ręki,żeby wszedł do domu.
-Dziękuję za zaproszenie.

Do środka wchodzi bardzo wysoki mężczyzna o ciemnych brązowych włosach i szarych oczach.Jest bardzo umięśniony,na twarzy ma nieduży zarost co zapewne podoba się Johannie.Ma na sobie czarne spodnie, czarną skórzaną kurtkę pod którą znajduje się fioletowa koszula.

-Cześć Katniss- mężczyzna podchodzi do mnie i całuje mnie w prawą dłoń.
-Cześć.
-Miło mi was widzieć,dawno się nie widzieliśmy.
-To prawda minął kawał czasu.
-Johanna!-krzyczę.
-Nie drzyj się ciemna maso!-krzyczy przez drzwi.
-Sam przyszedł!Rusz się!-odkrzykuje jej.
 -Już idę-mówi piskliwym głosem.
Nie mija 10 sekund kiedy Johanna wychodzi z pokoju i idzie po schodach.Na jej widok moja szczęka niemal ląduje na podłodze.Johanna ubrała się w czarną sukienkę bez ramiączek sięgającej jej do połowy uda,na stopy włożyła kilkunastocentymetrowe szpilki.Na twarz nałożyła dużą ilość makijażu a włosy upięła w staranny kok.Nigdy w życiu nie widziałam Johanny tak seksownie ubranej i tak szczęśliwej jak tego dnia.
-Witaj kochanie!-mówi ciepłym głosem Sam.
-Cześć skarbie- Johanna niemalże biegnie do niego i rzuca mu się na szyję i całuje go namiętnie.
Do domu wchodzi Haymitch,jak to zawsze on w stanie nietrzeźwym.
-Dziękuję za zaproszenie,mam nadzieję,że macie coś dobrego dla mnie.
-Nie tym razem,możesz liczyć na lampkę wina.
-W takim razie nie zawitam u ciebie długo skarbie-puszcza do mnie oko i wchodzi do salonu.
Siadamy przy stole a Peeta przynosi kolację,przygotował moje ulubione danie,potrawkę z jagnięciny na dzikim ryżu.
Przez całą kolację rozmawiamy,śmiejemy się i spędzamy miło czas w swoim towarzystwie,mimo tego,że Haymitch wypija już 6 kieliszek wina i ledwo siedzi na stołku i opowiada głupoty ale jakimś dziwnym sposobem cieszę się,że przyszedł.Johanna wraz ze Samem opowiadają nam jak się poznali i jak dzięki Haymitchowi trafiła do jego domu.Po zjedzeniu kolacji Sam i Peeta odprowadzają pijanego Haymitcha do domu a ja z Johanną sprzątamy po kolacji.
-To był dobry pomysł.
-Jaki pomysł?
-Z tą kolacją,dawno tak się nie uśmiałam,dziękuję.
-Nie ma za co.
-Dobra z ciebie....przyjaciółka,ciemna maso.
Johanna przytula mnie i klepie mnie po plecach.Ta sytuacja wydaje mi się bynajmniej dziwna,dlatego,że nigdy Johanna nie okazywała mi uczuć,chyba tak działa na nią Sam.
Do kuchni wchodzi Sam i Peeta i śmieją się z nas.
-Ooo jakież to słodkie,dziewczyny się przytulają-mówi i wybucha śmiechem Sam.
Peeta również wybucha śmiechem i omal nie traci równowagi, sama nie wiem czy to spowodowane jest tym,że widział jak przytulam Johanne czy tym,że wypił kilka kieliszków za dużo.
-Co was tak bawi?-warczę razem z Johanną.
-Już z niczego-mówi Sam próbując zmienić temat.
-Co?
-Chodź mam dla ciebie niespodziankę.
-Jaką niby niespodziankę?
-Jeśli ze mną pójdziesz to zobaczysz-podaje Johannę rękę i przyciąga ją do siebie.
-Wrócimy jeszcze do tej rozmowy ale dopiero po niespodziance.
-Dziękuję wam za pyszną kolację i miłą zabawę,następnym razem my was zaprosimy.
-Nie ma za co-odpowiada mu Peeta.
-To do zobaczenia-odpowiadają ubierając na siebie kurtki.
-Cześć-odpowiadamy razem z Peetą.
Drzwi od naszego domu się zamykają a Peeta przyciąga mnie do siebie.
-Chyba czegoś nie dokończyliśmy?
-Chyba tak,ale nie pamiętam co,musisz mi chyba pokazać.
Peeta bierze mnie na ręce i wnosi po schodach do mojej sypialni cały czas całując .
Kładzie mnie delikatnie na łóżku i kładzie się na mnie,całuje mnie coraz namiętniej i zachłanniej.Zaczyna całować moją szyję i dekolt a z mojego gardła zaczynają wydobywać się ciche jęki.Peeta delikatnie gładzi ręką moje udo a ja zaczynam rozpinać guziki od jego bawełnianej białej koszuli.Z drobną pomocą Peety koszula ląduje po drugiej stronie mojej sypialni.Nagle Peeta zastyga w bezruchu i patrzy na mnie swoimi błękitnymi oczami.
-Katniss...czy ty naprawdę tego chcesz?-pyta lekko przestraszony.
-Jak niczego w świecie.
Peeta natychmiastowo szybkim ruchem ściąga moją niebieską kreację i rzuca ją na podłogę.Ponownie zaczyna całować moją szyję a ja próbuję ściągnąć z niego spodnie,lecz z marnym skutkiem,musi mi w tym pomóc.Następnie rozpina mój biustonosz i zdejmuje go,  całuje mnie po moich nagich piersiach,zaczyna je ssać i delikatnie przygryzać co wywołuje u mnie głośne pojękiwania.Podnosi na chwilę głowę,patrzy mi w oczy.
-Kocham cię-szepcze do mojego ucha.
-Ja ciebie też kocham.
Delikatnymi ruchami zaczyna ściągać moje koronkowe majtki,ja nie pozostaję mu dłużna i robię to samoz jego bielizną,niedługo nasza bielizna również ląduje po drugiej stronie sypialni.Peeta ponownie zaczyna mnie całować i masować moje uda a ja oddaję się jego pieszczotą.Delikatnie rozsuwa moje uda i powoli zaczyna we mnie wchodzić.Z mojego gardła wydobywa się okrzyk rozkoszy, przez całe moje ciało przechodzą fale gorąca.Porusza się we mnie coraz szybciej co powoduje,że z jego gardła wydobywają się pojękiwania,obsypuje moje usta i  szyję pocałunkami. Świat wokół przestaje istnieć,jesteśmy tylko my.
Nie potrafię kontrolować swojego własnego ciała,wyginam się w łuk.Przez co on wsuwa rękę pod moje plecy,mocniej mnie do siebie przyciągając.Zaczynam coraz bardziej krzyczeć a Peeta zatyka mi usta pocałunkami.Spędzamy ze sobą najlepsze 4 godziny w życiu.
Zasypiamy nadzy,wtuleni w siebie.Zmęczeni ale spełnieni.
Budzę się naga,wtulona w ramiona Peety.

 Jak się spało?-pyta lekko zaspany Peeta.
-Nigdy w życiu tak dobrze nie spałam-mruczę.
Peeta uśmiecha się i przyciąga mnie na namiętny pocałunek.
-Jesteś głodna?
-Tak.
-A co byś chciała zjeść?
-Ciebie.
Peeta uśmiecha się figlarnie i kładzie się na mnie,całuje mnie po piersiach i szyji.Dotyka
moich ud a ja oddaję się tym przyjemnością.
-Kocham cię-szepsze do mojego ucha.
-Ja ciebie też.
Przez następne 20 minut leżymy a łóżku iobdarowywujemy się namiętnymi pocałunkami,potem schodzimy
na dół do kuchni przy przyrządzić śniadanie.
-Na co masz ochotę?-pyta mnie zaglądając do lodówki.
-Na bułki z serem.
-Już się robi a ty mi w tym pomorzesz.
-Ale ja nie umiem gotować.
-Nauczę się.
-Ale ja nie potrafię.
-Chodź pomożesz mi.
Niechętnie wstaję z krzesła i podchodzę do Peety.
-To co mam robić?
-Pomożesz mi zrobić ciasto.
-Ale ja nie umiem.
Peeta przekręca głowę w prawą stronę i uważnie mi się przygląda.
-Na co tak patrzysz?
-Na ciebie.
Na mojej twarzy pojawiają się rumieńce,mam zamiar pocałować Peetę ale on podaje mi miskę z
składnikami.
Nieporadnie próbuję zająć się tworzeniem ciasta na bułki,Peeta najwyraźniej to widzi,podchodzi
do mnie i uczy mnie jak zrobić ciasto.Z jego pomocą wychodzi mi to o wiele lepiej.Po około
20 minutach kończymy pracę,wkładamy bułki do pieca i siadamy na kanapie.
Oglądamy film o dzikich zwierzętach,o ich polowaniach,zdobywaniu jedzenia i o walce o przetrwanie.
Niedługo po tym idziemy do kuchni by zjeść bułki serowe,Peeta nakłada bułki na talerze a ja
robię nam herbatę.Siadamy do stołu i z uśmiechem na ustach jemy pyszne bułki.

Gdy już zaczynamy sprzątać do kuchni wkracza Johanna.

-Cześć Johanna.
-Cześć,co wyście wczoraj robili?-pyta nas siadając na krześle.
-Yyyyy... spaliśmy,bo co innego moglibyśmy niby robić?
-Katniss przestań kłamać,miałam zamiar spać u ciebie ale jak słyszałam wrzaski twoje i Peety
to na bank bym nie zasnęła.Dobrze,że mogłam zostać u Sama na noc.
Moja twarz robi się czerwona jak burak a Peeta spuszcza głowę na dół i zaczyna się śmiać jak
idiota.
-Dobra,możesz mi powiedzieć co tam się działo?
-Przestań.
-No co mi możesz powiedzieć-puszcza do mnie oko.
Na całe szczęście do naszego domu wchodzi Haymitch i przerywa te nieszczęsne,krempujące pytania
Johanny.
-Pakujcie się jedziemy do Kapitolu!-krzyczy Haymitch.


 
  





niedziela, 20 września 2015

Rozdział 4.Niespodzianka

Patrzę na Peetę z zaskoczeniem i niedowierzaniem .
-To nie była niespodzianka?-pytam zdziwionym głosem
-To był tylko początek niespodzianki Katniss
-Peeta nie musisz mi robić żadnych niespodzianek.
-Muszę,bo kiedy coś tobie się spodoba i jesteś szczęśliwa to ja także.
Kiedy Peeta wypowiedział te słowa moje serce zaczęło bić tak szybko,że niemal dostałam palpitacji.
On jest szczęśliwy gdy ja jestem szczęśliwa,nigdy w życiu nie słyszałam piękniejszych słów.
Nie pomyślałabym,że Peecie może aż tak zależeć na moim szczęściu,że  sprawi mu to radość
teraz już o tym wiem.
Całuję Peetę policzek a on obejmuje swoimi szerokimi, umięśnionymi ramionami i przykłada swoje czoło do mojego.Odruchowo przygryzam wargę a on całuje mnie namiętnie w usta.

-Teraz będziesz musiała zakryć oczy- przerywa pocałunek i podaje mi czarną chustę do ręki.
-Muszę?Nie będę podglądać Peeta.
-Musisz.-powiedział stanowczo.
Peeta zawiązuje mi chustę z tyłu głowy i chwyta delikatnie za moją prawą dłoń.
Prowadzi mnie wolno po schodach bym się nie przewróciła.
Wchodzimy do mojej sypialni,dawno w niej nie byłam ale pamiętam w,którym miejscu się
znajduje.
Peeta puszcza moją rękę i rozwiązuje mi chustę.
Kiedy mi ją ściąga momentalnie otwieram oczy i ukazuje mi się pięknie odnowiona sypialnia.
Na ścianach mienią się przeróżne odcienie zieleni,przy ścianach znajdują się nowe
meble w kolorze ciemnego brązu z złotymi klamkami,na ścianach wiszą obrazy przedstawiające las namalowane przez Peetę.
Przez dłuższą chwilę nie potrafię wydusić z siebie ani jednego słowa,Peeta na pewno napracował
się przy malowaniu i sprzątaniu mojego domu,pokazując,że mu na mnie zależy.Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie,mając przy sobie kogoś tak wspaniałego jak Peeta.

Moją uwagę przykuły zdjęcia leżące się na szafce nocnej z prawej strony łóżka.
Na fotografiach znajduje się mój tata oraz roześmiana Prim,podchodzę do nich bliżej i przyglądam im się dokładanie.Do moich oczu zaczynają napływać łzy,po chwili spływają już po moich policzkach.Upadam na łóżko przykładając  dłonie no oczu i wybucham płaczem.Tata tak dawno temu zginął w kopalni ale gdy tylko przypomnę sobie o nim łzy same napływają mi do oczu.Tak samo jest z Prim,kiedy na nią patrzę widzę ją jako płonącą pochodnię.Tata i Prim zasługiwali na to by żyć w lepszym świecie bez wojny,cierpienia i niesprawiedliwości w,którym teraz ja żyję,nie zasługuję na to,oni powinni być tutaj a nie ja by cieszyć się lepszym życiem.
Peeta siada koło mnie na łóżku i  dotyka moich rąk,po czym zaczyna je głaskać.
-Katniss przepraszam,że dałem ci tu te zdjęcia,nie powinienem zaraz je odniosę.
-Peeta- mówię przez łzy.
-Już je stąd wezmę.
-Zostaw je proszę-ocieram łzy z policzka.
-Ale kiedy na nie popatrzyłaś to rozpłakałaś się...
-Bo tęsknię za nimi i tyle Peeta,nie zabieraj ich-podnoszę się i siadam obok Peety.
On obejmuje mnie i kładzie twarz na moich włosach.Ja przytulam się do klatki piersiowej Peety i nasłuchuję bicia jego serca.Peeta nie robi tego co jest jego największym atutem.Nic nie mówi.Wiem,że tylko on może sprawić,że nie będę płakać.
Po dłuższej chwili czuję,że zasypiam i zamykam oczy.

Budzę się wczesnym rankiem,za oknem dzień budzi się ze snu.Słońce powoli wschodzi a nieduża warstwa śniegu pokrywa dachy domów dawnego 12 dystryktu,lecz stało się coś dziwnego, nie śnił mi się żaden koszmar co jest niemal niemożliwe.Od końca pierwszych igrzysk do dzisiejszej nocy zawsze śniły mi się koszmary w,których byłam ścigana,straszona, torturowana,mordowana lub najbliższe mi osoby były torturowane,ścigane.straszone lub okrutnie zabijane.
Chyba obecność Peety i wczorajszy dzień wpłynął na to,że choć dzisiejszej nocy mogłam spać spokojnie.
Na samą myśl o Peecie kąciki moich ust same się podnoszą, chyba jego obecność tak na mnie działa.
Wstaję powoli z łóżka i wchodzę do łazienki by wziąć szybki prysznic,po około 5 minutach jestem już umyta.Następnie idę do szafy by wyciągnąć czyste ubranie,kiedy ją otwieram widzę ładnie ułożone ubrania,co jest za sprawą Peety,ponieważ ostatnim razem wszystkie ubrania były porozrzucane po całym domu.Wyciągam ciepły bawełniany sweter w zielonym kolorze oraz czarne jeansy.Podchodzę do lustra w łazience,przyglądam się sobie i nie jestem zachwycona swoim wyglądem,moje włosy są w totalnym nie ładzie a moja skóra na twarzy pozostawia sobie wiele do życzenia.
Sięgam do niedużej półki pod umywalką i wyciągam pudełeczko z lekko różowym pudrem.Biorę odrobinę pudru na  i nakładam odrobinę na policzki.
Potem biorę szczotkę i rozczesuję mokre włosy,po rozczesaniu zaplatam warkocz jaki zwykle noszę.
Na koniec przeglądam się po raz ostatni w lustrze by ocenić czy wyglądam schludnie,stwierdzam,że wyglądam całkiem dobrze.
Wychodzę z łazienki i kieruję się na dół do kuchni ,kiedy do niej wchodzę spoglądam na stół i widzę położoną na nim białą niedużą karteczkę.
Podchodzę do stołu i biorę kartkę do ręki i czytam:
,,Jeśli jesteś głodna to w lodówce zostawiłem ci śniadanie,jeżeli czegoś potrzebujesz jestem u siebie
                                                            Peeta''
    

Na moich ustach ponownie pojawił się uśmiech,kładę kartkę na stole i otwieram lodówkę.Rozglądam się i widzę kilka kanapek z szynką i pomidorami oraz kilka bułeczek serowych.
Bez dłuższego zastanawiania się biorę 3 bułeczki serowe,siadam przy stole i zjadam je w szybkim tempie.
Bułeczki na pewno są robotą Peety,są chrupiące na zewnątrz a miękkie z środka.Po zjedzeniu pysznych bułeczek ubieram kurtkę i wygodne ciepłe buty i udaję się prosto do domu Peety.
Jego dom stoi kilka metrów od niego co powoduje,że będę tam za chwilę,lecz muszę uważać ponieważ
droga pokryta jest cienką warstwą lodu a ja nie mam zamiaru po raz kolejny jechać do szpitala.
Najostrożniej jak potrafię przechodzę po cienkiej warstwie lodu i idę do domu Peety.
Wchodzę na lekko zaśnieżone schody i naciskam na dzwonek do drzwi.
Dzwonię kilka razy lecz Peeta mi nie otwiera,dzwonię ponownie i nadal nic.Postanawiam nacisnąć klamkę i wejść do środka by sprawdzić co z Peetą.
Rozglądam się po pokojach lecz nie widzę ani nie słyszę Peety,więc postanawiam wejść na górę.Idę dość cicho po schodach myśląc,że Peeta może jeszcze śpi,dlatego postanawiam,że zrobię mu małą niespodziankę.
Podchodzę do jasno brązowych drzwi sypialni Peety,przykładam ucho do drzwi i nasłuchuję,lecz nic nie słyszę,stwierdzam,że Peeta na pewno śpi,ale dlaczego miał otwarte drzwi?Może ktoś się włamał i zrobił mu krzywdę albo coś jeszcze gorszego.Gwałtownie naciskam na klamkę i otwieram drzwi do jego sypialni.

Moim oczom ukazuje się nagi Peeta,który ledwo co wyszedł spod prysznica trzymając ręcznik w lewej ręce.
 Zamieram w bezruchu nie wiem co mogę mu teraz powiedzieć,moja twarz robi się czerwona ze wstydu.
Peeta odskakuje na bok zakrywając się ręcznikiem.
-O cholera!-krzyknął.
Zamykam drzwi od sypialni z hukiem i zbiegam po schodach najszybciej jak potrafię.
Zatrzymuję się w korytarzu opierając plecy o ścianę  ciężko osuwając się na podłogę.
Co ja teraz mu powiem?Weszłam do jego domu i weszłam do jego sypialni,kiedy...kiedy był całkiem nagi.
Co Peeta teraz sobie o mnie pomyśli,że jestem nienormalna i nie potrafię zapukać do drzwi jak normalny człowiek.Nigdy w życiu nie byłam tak zawstydzona jak teraz.Myślałam,że coś mogło mu się stać a on tylko brał prysznic.Zrobiłam z siebie cholerną idiotkę.
Moje myśli przerywają kroki Peety na schodach.
-Katniss!-woła.
Nie odzywam się tylko stoję ze spuszczoną głową w korytarzu.
-Katiss- woła ponownie schodząc na dół.
-Przepraszam Peeta,ja nie wiedziałam-mówię ze spuszczoną głową
-Katniss...
-Mówię prawdę nie wiedziałam.
-Daj mi skończyć!Nic się przecież nie stało.
-Stało się,przepraszam,dzwoniłam na dzwonku ale nie otwierałeś,myślałam,że coś ci się stało.
-Brałem prysznic to dlatego nie słyszałem.
-Przepraszam cię Peeta.
-Dobrze Katniss.

Podnoszę wzrok na Peete stojącego nad mną ,ku mojemu zdziwieniu on nie jest zdenerwowany czy zakłopotany, na jego twarzy widnieje szczery uśmiech.Podaje mi swoją dłoń bym wstała z podłogi.Chwytam jego ciepłą ,silną dłoń i szybko wstaję.
-Może obejrzymy coś w telewizji?-sugeruje Peeta
- Tak-odpowiadam szybko by nie wracać do zaistniałej przed chwilą krępującej sytuacji.
Idę z Peetą do salonu tam kładziemy się na kremowej,wygodnej sofie i oglądamy film,który wybrał Peeta.
Była to komedia romantyczna w,której udawana miłość przerodziła się w prawdziwą.Opowiadała o kobiecie,która nie chcąc zostać deportowana musiała wziąć ślub z mężczyzną,a jej problem polegał na tym,że nikt jej nie lubił i postanowiła poślubić swojego sekretarza,który nie miał wyboru,ponieważ wyrzuciła by go z jego wymarzonej pracy.Miły nastrój przy oglądaniu telewizji przerywa nam dzwonek do drzwi.
-Kto to może być?-pytam cicho.
-Nie mam pojęcia,pójdę sprawdzić.-odpowiada Peeta.
-Ja pójdę-wstaję z sofy i udaję się w kierunku drzwi wejściowych.

Powoli naciskam klamkę i otwieram drzwi.

W drzwiach widzę parę bardzo mi znanych brązowych oczu.









środa, 16 września 2015

Rozdział 3.Zależy mi na tobie

Po dość długiej przerwie napisałam kolejny rozdział.Życzę miłego czytania,za wszelkie błędy przepraszam.
Zapraszam do komentowania ;3

Po dość długiej podróży przez zaśnieżone ulice miasta docieramy do szpitala.Kiedy tylko przekraczamy próg oszklonych drzwi szpitala podchodzi do nas średniego wzrostu pielęgniarka z wózkiem i każe mi na nim usiąść bym się nie przemęczała.
Kategorycznie jej odmawiam i idę przed siebie. Peeta podbiega do mnie i chwyta mnie mocno za prawą dłoń.
- Katniss proszę cię usiądź,nie możesz się przemęczać-mówi głośno Peeta.
-Dam radę iść sama,nie potrzebuję pomocy
-Ależ nalegam panno Everdeen,żeby pani usiadła- mówi spokojnym głosem pielęgniarka.
-Nie!-warczę.
-Katniss!Usiądź-krzyczy Peeta.
Piorunuję ich wzrokiem i idę przed siebie.
-Panno Everdeen niech pani usiądzie.

Czy oni nie rozumieją,że nie potrzebuję żadnej pomocy?Nie jestem śmiertelnie chora tylko spadłam z tych cholernych schodów.Nie potrzebuję żadnego ulgowego traktowania,sama potrafię dojść do sali.Ja nie jestem jakąś starą babcią,która nie może sama iść przez korytarz.

-Ogłuchliście?Nie musicie mi pomagać,dam sobie sama radę.

Ostatecznie Peeta i pielęgniarka dają za wygraną i idę sama o własnych siłach do wskazanej przez lekarzy sali.Tam jestem badana,by lekarze mogli ustalić czy coś mi dolega po upadku.
Po serii długich badań lekarze stwierdzają u mnie,że mam lekki wstrząs mózgu i muszę zostać 4 dni na obserwacji.
Idę  długim rozświetlonym korytarzem za pielęgniarką do mojej sali.Staram się nie patrzeć na ludzi na korytarzu,ponieważ gdy widzę ludzi chorych od razu robi mi się ich strasznie żal.Nienawidzę szpitali,one kojarzą mi się z bólem, cierpieniem,ze śmiercią i z wojną,którą przeżyłam.Przypomina mi się szpital w 13 w,którym musiałam przebywać gdy Peeta zacisnął ze wściekłością swoje silne dłonie na mojej szyi,ze zamiarem zabicia mnie.Przypominam sobie jak został zbombardowany szpital w dystrykcie ósmym,zginęło w nim mnóstwo ludzi.Kiedy o tym myślę robi mi się słabo.

Wchodzimy do mojej sali,jest ona blado różowa,posiada ona 4 okna z widokiem na panoramę miasta,2 łóżka w prawym i lewym kącie a przy nich małe półeczki i różne aparatury,których nazw nie znam.Średniego wzrostu pielęgniarka odwraca się w moją stronę po czym zwraca się do mnie;
-Panno Everdeen,pani łóżko znajduję się z lewej strony,proszę się położyć a ja przyniosę pani nową koszulę nocną.
Nie odpowiadam jej,idę do wskazanego łóżka,spoglądam na nie i od razu stwierdzam,że nie jest ono wygodne,stwierdzam to po grubości materaca.
Kiedy na nie siadam wiem,że miałam rację,pod cienkim materacem czuć wszystkie sprężyny,co powoduje,że jest ono niewygodne,postanawiam się położyć co skutkuje okropnym dla ucha skrzypieniem,ten okropny dźwięk pewnie słychać w obrębie 5 kilometrów.
Chwilę później przychodzi pielęgniarka wraz z Peetą,daje mi koszulę i zostawia nas samych w pomieszczeniu.
-Jak się czujesz?-pyta z troską w głosie.
Patrzę na niego i nie odzywam się, obracam głowę  w przeciwną stronę.
-Katniss co ci się znów dzieje?
-Nic mi nie jest,nie traktuj mnie jak obłożnie chorej,ja tylko spadłam z tych przeklętych schodów,nie umieram.
- To o to ci chodzi?Że martwię się o ciebie i o twoje zdrowie?Katniss mi zależy na tobie i nie wybaczył bym sobie gdyby coś ci się stało.Jesteś dla mnie ważna jak nikt inny.Przepraszam cię jeszcze raz za to,że się nie odzywałem  przez tak długi czas do ciebie,nie chciałem na ciebie naciskać, bałem się że mnie odrzucisz.Przepraszam.
-A ja proszę cię Peeta byś nie traktował mnie jak obłożnie chorą,bo nią nie jestem.Nic mi nie jest,jak coś mi będzie to ci o tym powiem.Dobrze?
-Dobrze Katniss-powiedział spokojnym głosem siadając na skrzypiącym łóżku.
-Mi też zależy na tobie.
Peeta podniósł na mnie wzrok a na jego twarzy pojawiło się wielkie zaskoczenie.
Patrzy na mnie jakby nie mógł uwierzyć,że wypowiedziałam te słowa do niego.
-Cieszę się Katniss, bardzo mi ciebie brakowało.

Zmieniłam pozycję z leżącej na siedzącą,popatrzyłam w jego niebieskie oczy by zobaczyć czy mówi prawdę.Peeta uśmiechnął się do mnie a ja do niego po czym przytuliłam się do niego,on objął mnie swoimi silnymi ramionami i przyłożył swój policzek do moich włosów.Teraz mogę się nim nacieszyć,beztrosko wdychać jego zapach.

Pobyt w szpitalu ciągnął mi się niemiłosiernie długo,minuty stawały się długie jak godziny a ja siedziałam w sali, nie mogąc nigdzie wyjść.
Codziennie na szczęście  przychodził do mnie Peeta na kilka godzin,rozmawialiśmy a czasami spacerowaliśmy po szpitalnym korytarzu.
Z dnia na dzień czułam jak nasze wspólne relacje się poprawiają,coraz więcej rozmawialiśmy a kiedy miał wracać do domu,czułam,że już za nim tęsknie.

Dobrze,że te 4 dni już minęły,nareszcie mogę wrócić do swojego domu,cieszyć się ,że nie muszę jeść tych przeklętych papek bez smaku przygotowywanych przez kuchnię i leżeć całymi dniami w łóżku patrząc w śnieżnobiałe ściany bez Peety.
Teraz siedzę na kanapie i  czekam na Peetę i Haymitcha na recepcji.Przyglądam się pielęgniarce rozmawiającej z kimś przez telefon,nie słyszę co mówi,ponieważ jestem kilkanaście metrów od niej a na korytarzu jest dość dużo ludzi,którzy ze sobą rozmawiają co powoduje,że nic nie słyszę.
Biała kanapa na,której siedzę jest bardzo wygodna,jest tak miękka,że aż prawie nie czuć,że się na niej siedzi.
Po paru minutach obserwacji pielęgniarki na recepcję przychodzi Haymitch z Peeta. Podchodzą do recepcjonistki i pytają ją o mnie,ponieważ pokazuje ona głową w moją stronę. Odwracają się w moją stronę a na twarzy  Peety pojawia się szeroki,szczery uśmiech,ja również momentalnie się uśmiecham.Wstaję z wygodnej kanapy i idę w ich kierunku.
-Witaj skarbie-mówi przez uśmiech.
-Cześć Haymitch
-Jak ma się twoja głowa?-mówi podając mi swoją prawą dłoń
-Dobrze a twoja?-odpowiadam mu podając mu swoją dłoń.
-Również dobrze-uśmiecha się.
Peeta cicho się zaśmiał a Haymitch popatrzył na niego dziwnym spojrzeniem.
Obracam się do Peety a on rozchyla swoje silne ramiona a ja odruchowo się w nie wtulam.
-Tęskniłem za tobą-szepcze  do mojego ucha.
-Ja też tęskniłam.
- Proszę o to pani wypis-mówi pielęgniarka podchodząc do nas.
Odrywam się niechętnie od Peety i biorę wypis od pielęgniarki.
Peeta bierze moją torbę i idziemy razem z Haymitchem do samochodu na parkingu.
Po około godzinie drogi jesteśmy już przed moim domem.Wychodzimy z samochodu,ja i Peeta idziemy do mnie a Haymitch do siebie twierdząc,że idzie się napić za to,że wyszłam ze szpitala i nic mi nie jest.Wchodzimy z Peeta do mojego domu a moim oczom ukazuje się pięknie posprzątany dom,bez porozwalanych ubrań,śmieci,kartek i butelek.Mój dom,przeszedł ogromną metamorfozę ,jest nie do poznania,lśni czystością,wszystko jest dokładnie posprzątane jak nigdy dotąd.
-Peeta ty sam to posprzątałeś?-odwracam się do niego.
-Tak,miałaś tu niezły bałagan to postanowiłem coś z tym zrobić.
-Nie trzeba było,nie musiałeś.Dziękuję.
-Nie ma za co Katniss,chodź do kuchni musisz coś zjeść-chwyta mnie za rękę i prowadzi mnie do kuchni.
Moja kuchnia też przeszła małą metamorfozę,po podłodze nie walają się już szkła po butelkach,na karniszach wiszą piękne zielono-pomarańczowe zasłony a na stole leży pełno wypieków,które zapewne upiekł Peeta.
-Masz na coś ochotę?
- Na to pyszne ciasto-mówię wskazując palcem na leżące na stole ciasto czekoladowe.
-Już się robi-bierze nóż i kroi ciasto czekoladowe.
Po smacznym posiłku wstaję by pozmywać naczynia,lecz Peeta mnie zatrzymuje koło zlewu.
-Co ty robisz?
-Pozwól,że ja pozmywam naczynia-chwyta rękami talerze w moich dłoniach.
-Ty się napracowałeś i sam wszystko zrobiłeś więc pozwól mi chociaż umyć naczynia.
-Nalegam-uśmiecha się do mnie.
-Peeta proszę cię nie denerwuj mnie.
-Daj sobie pomóc ostatni raz co?-na jego twarzy pojawia się głupi uśmieszek.
-Niech ci już będzie-daję za wygraną bo nie chcę się z nim sprzeczać o umycie talerzy.
Siadam na stołku i obserwuję jak Peeta szybko myje talerze.
Po kilku minutach kończy mycie,obraca się w moją stronę i patrzy na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczami.
-Co chciała byś teraz porobić?
-Sama nie wiem,ale muszę ci coś powiedzieć-wstaję z drewnianego stołka i podchodzę do Peety.'
-Coś się stało?Potrzebujesz czegoś?-pyta z troską w głosie.
-Peeta dziękuję ci za  to wszystko.
-Nie masz mi za co dziękować.
-Mylisz się mam za co.
Spoglądam w jego piękne błękitne tęczówki  i w momencie się w nich zatapiam.One są takie piękne,że mogła bym w nie patrzeć całymi dniami.
-Kocham cię Peeta.
-Ja też cię kocham,zawsze będę cię kochać.

Peeta bierze swoimi silnymi dłońmi moją twarz i przybliża ją do swojej i składa na moich ustach bardzo czuły pocałunek,który z upływem czasu robi się coraz bardziej namiętny.
Po moim ciele rozchodzi się fala gorąca,od czubka głowy po same końce palców u stóp.Od tak dawna nie całowałam jego ust jak zawsze ciepłych i czułych.Tęskniłam za nimi,za nim całym,za jego zapachem,pięknymi błękitnymi oczami,dotykiem.Teraz wiem,że on kocha mnie tak samo jak ja jego,wiem,że choćby nie wiem co się stało on zawsze będzie przy mnie bez względu na wszystko.Parę dni temu  myślałam całkowicie inaczej,że on chce o mnie zapomnieć,ułożyć sobie życie inaczej z kimś innym,ale myliłam się on cały czas mnie kochał,nie chciał na mnie naciskać bym nie zrobiła czegoś pochopnego.
Kto by pomyślał,że ten nieszczęsny upadek z moich schodów połączy na nowo mnie i Peete.
Nareszcie mam przy sobie swojego chłopca z chlebem.

-Mam jeszcze dla ciebie małą niespodziankę Katniss.